Witam wszystkich po tak długiej nieobecności. Bardzo dziękuję za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem. Jest mi bardzo miło że zaglądacie do mnie i czytacie te moje mare teksty;-))))) polonista ze mnie żaden wiec za styl z góry przepraszam. Ale wykształcenie mam rolnicze więc polski trochę kuleje choć staram się cały czas nadrabiać . Mówią że na naukę nigdy nie jest za późno i coś w tym jest;-))))). Teraz w tych ostatnich dniach przesłuchałam "Wesele" Wyspiańskiego i "Pana Tadeusza" Mickiewicza. Jest to dla mnie ogromne przeżycie przypomnieć sobie te dwie książki które w czasie nauki szkolnej przeszły jak dla mnie bez echa. Teraz całkiem inaczej odbieram te lektury niż miałam lat naście;-)))).
Ale ja się rozpisałam o książkach a miałam pisać o nagietkach. Na wiosnę siałam ich dość dużo z wielu powodów boooo po pierwsze bardzo lubię te kwiaty, a po drugie to suszę kwiaty nagietka, a później susz dorzucam kurom do paszy i to jest taki naturalny barwnik żółtka. Praca nie ciężka bo co to wysuszyć i wymieszać ale efekt wspaniały;-))))).
Oczywiście z nagietka powstają różnego rodzaju kremy i płukanki bo jak wiemy nagietek to bardzo pożyteczny kwiatuszek;-)))))
Podam wam przepis na nalewkę z nagietka którą znalazłam dawno temu w jakiejś gazecie i sprawdziłam ją ;-))
Przyda się w każdym domu, a zwłaszcza w okresie wakacyjnym;-))))
Do dużego szklanego naczynia wsypujemy dwie garście świeżych kwiatów nagietka lekarskiego, a następnie zalewamy je 500 ml spirytusu.
Naczynie szczelnie zamykamy i odstawiamy do przemacerowania na okres około tygodnia. Nalewkę przecedzamy przez gęste sito, a następnie przelewamy do szklanego naczynia.
Specyfik stosuje się zewnętrznie m.in.do robienia okładów na stłuczenia oraz na zwichnięte stawy.. Życzę wszystkim jak najmniej takich niemiłych zdarzeń.
Pozdrawiam
Danka
Witaj Danusiu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam nagietki!
Dzięki za przepis na nalewkę, wykorzystam;-)
A wysuszone płatki świetnie nadają się do barwienia ciast lub potraw (zamiast kurkumy, czy drogiego szafranu;-)
Cieplutko pozdrawiam.
człowiek uczy się całe życie! nie wiedziałam o takim zastosowaniu nagietka- dzięki:)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię nagietki, wysiałam je w tym roku pomiędzy pomidorami i na trawniku, ale tylko trochę się uratowało z tej majowej śnieżycy. Pomysł na nalewkę ciekawy, fajne są takie naturalne sposoby ;-) Ja jeszcze słyszałam kiedyś, że napary z suszonych nagietków są dobre na choroby kobiece...
OdpowiedzUsuńŚciskam czule!
DANUSIU JA TEZ KOCHAM KWIATY NAGIETKA...CHOCIAZ TAK WIELE DZIEWCZYN STAWIE PRZEDE WSZYSTKIM NA KWIATY BIAŁE I HORTENSJE,KTÓRE ZRESZTA LUBIE BARDZO.A NAGIETKI TO DLA MNIE TAKIE MAŁE SŁONECZKA...POZDRAWIAM I ZAPRASZAM:)
OdpowiedzUsuńWarto zrobić ale nie warto się obijać...nagietrki śliczne, pięknie wyglądaja w wazonie....
OdpowiedzUsuńśliczne nagietki i jakie pożyteczne :)
OdpowiedzUsuńJa tez bardzo lubie nagietki, to wdzieczne kwiatki, u mojej mamy w ogrodzie jest ich bardzo duzo. Kubeczek ze zdjec jest przepiekny.
OdpowiedzUsuńsciskam i pozdrawiam
Basia
Danusiu, kopiuję przepis! U mnie niezwykły urodzaj nagietków! Właśnie suszę płatki na mydełka nagietkowe i tonik do twarzy:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ciepłe ślę,
Niby takie zwykłe kwiaty, a jakie piękne! i nalewkę robisz! Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę zdobyć nasiona nagietków i w przyszłym roku zasiać bo bardzo je lubiłąm jak byłam dzieckiem, a później o nich zupełnie zapomniałam:) A urocze są nieziemsko:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakie piękne te nagietki a ja zapomniałam o nich...Tak jak Aga-Bramasole,muszę je sobie posiać na wiosnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne zdjęcia zaserwowałaś dzisiaj :) Umiesz wykorzystać chyba każdą roślinkę rosnącą w Twoim pobliżu :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne i jakie pożyteczne :))) kto by pomyślał? :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Witaj danusiu, jak cudownie się komponuje ta nagietkowa pomarańcz z bielą. Własnie dziś jadę do mamy i też mam w zamiarze przywieźć trochę nagietków do wazonu.
OdpowiedzUsuńCzłowiek uczy się przez całe życie ...nagietki maja piękny kolor a o tym że go się daje kurą pierwszy raz słyszę!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTwoje nagietki są niesamowicie rasowe i piękne! I zdjęcia przecudne! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńAch! Danusiu ja tez jestem Twoim gościem. Wprawdzie nie zużywam pościeli nie pożeram tych pyszności i nie prowadzę osobistej konwersacji, ale duchem jestem u Ciebie. Patrzę i wciąż się napatrzeć nie mogę. Od lat nie mogę się wybrać na taki uczciwy urlop żeby poleniuchować i odpocząć. Ale myślę ze jak się wybiorę to do Ciebie. Zasiądę na leżaku w Twoim ogrodzie z książką albo robótką w ręku, ponapycham się Twoimi specjałami i powymieniam robótkowymi pomysłami. Ale teraz do roboty!
OdpowiedzUsuńAch pięknie! Po prostu pięknie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam i nagietki i nasturcje! A u Ciebie widzę urodzaj:-)
OdpowiedzUsuńPiękne!
Pozdrawiam
Lusi
ja ostatnio przeczytałam Wesele, bardzo aktualna treść... a nalewkę pewnie urobię, czemu nie, lubię nalewki ;))
OdpowiedzUsuńDanusiu, wielu ciekawych rzeczy o nagietkach dowiedziałam się dzięki Tobie:))) Muszę wypróbować tą nalewkę. Ja też sieję nagietki na swojej działce, głównie dlatego, ze są po prostu śliczne:) Ale też suszę je i płatki dodaję potem do herbat.
OdpowiedzUsuńKiedyś u mnie rosło mnóstwo nagietków ..... niczego z nich nie robiłam, po prostu sobie rosły:)
OdpowiedzUsuńW tym roku znowu zasiałam ... pięknie między warzywami wyglądają.
Co do stylu pisania to każda z nas pisze tak jak czuje i jest dobrze:)
Miłego wieczoru Danusiu Ci życzę:)
Lektury w szkole czytało się, bo MUSIAŁO, teraz czyta się, bo się CHCE.Dlatego inaczej je odbieramy:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię nagietki, kojarzą mi się z dzieciństwem, bo same się rozsiewały i wszędzie w ogrodzie było ich pełno.Jako dzieci rwałyśmy je garściami i zanosiłyśmy mamie.
Ale o tylu jego zastosowaniach nie wiedziałam;)
Pozdrawiam Danusiu serdecznie.
Fajny przepis a ja myslalam ze ta nalewka z nagietka to do wypicia:)a to tylko do okladow:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPRZEPIS GENIALNY ALE KOLOR NAGIETKA JEST PRZECUDNY:) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że nagietek to tylko pogodę wróży :) Pięknie wygląda w bukiecie, dawno u mnie nie rósł niemal zapomniałam o tym niepozornym kwiatuszku.
OdpowiedzUsuńKurczaków nie mam , ale nagietkową radę ,,sprzedam,, tym którzy mają ;)
OdpowiedzUsuńNie od dziś wiadomo, że maść nagietkowa jest dobra na stłuczenia, nasze babki i znachorki wiedziały o tym najlepiej :)
OdpowiedzUsuńdziś można gotowa maść kupić w aptece, ale pewnie taka swojej roboty lepsza :))
Uściski Danusiu!
Tez mam plany nagietkowe,ale będę musiała chodzić,,po prośbie'',bo wczesniej skutecznie je wypleniłam ze swojego ogródka,nie znając ich własciwosci leczniczych.
OdpowiedzUsuńTez myslę o nalewce,ale mam tez kilka innych przepisow,ktore chcę wypróbowac.
pozdrawiam
anastazja
Lubie i kwiaty i ich zapach.
OdpowiedzUsuńTakiej naleweczki jeszcze nie smakowałam
Wspaniałe nagietki:0)dziękuję za przepis na nalewkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Bardzo lubię nagietki, na nalewkach się nie znam. Kiedyś coś słyszałam o tym, że z płatków nagietka można robić krem do twarzy:) Przepięknie sfotografowałaś nagietki, ujęcia bardzo artystyczne, podoba mi się! Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDanusiu, zapraszam Cię do zabawy w niedokończone zdania:)
OdpowiedzUsuńcałuski, Magda
Ja też uwielbiam nagietki, zwłaszcza świeżość zapachu, gdy się je zrywa.
OdpowiedzUsuńJa b. lubię herbatkę z płatków nagietka :) Danusiu, piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń