Dzisiaj będzie króciutko;-))))). Zima wróciła bo miała wrócić i nic na to nie poradzimy. Niech będzie teraz a w marcu niech przyjdzie już piękna Pani Wiosna. Zimą stajemy się bardziej narażone na różne rodzaje infekcji bo..... bo brakuje nam słońca i witamin. Na słońce nie mam wpływu, ale co do witamin to polecam wsiać sobie na parapecie rzeżuszkę. Będzie piękną dekoracją i świetnym zastrzykiem witaminowym. Nie będę tu się rozpisywać o jej zaletach ale będę Was drogie koleżanki namawiać do uprawiania tej roślinki w domu. W centrach handlowych mamy do wyboru różne podstawki do pędzenia tej roślinki. Ja wybrałam bardzo fajną glinianą w formia jeżyka . Kupiłam ją już parę lat temu i służy mi aż do dziś;-))). Na rozweselenie zimowego poranka kilka zdjęć hiacyntów i amarylisa. Zakwitł mi następny . Oczywiście też czerwony;-)))
Dziękuje za miłe komentarze pod ostatnim postem. Do nowych blogowych koleżanek przychodzę z rewizytą i w ten sposób poznaje bardzo dużo interesujących osób.
Całuski
Ależ tu wiosennie i radośnie! Amarylis piękny! Widaś rękę fachowca! Uprawa jest raczej trudna. Zaklinałam wszystkie świętości i ... nie świętości ;) aż w końcu poddałam się i nie podejmę się już wiecej takiego wyzwania, wolę podziwiać :) Pozdrawiamy już prawie wiosennie :)
OdpowiedzUsuńbardzo wiosennie u Ciebie :) u mnie zakwitły właśnie szafirki :)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl! zupelnie zapomnialam zeby wysiac rzezuche i mam tez torebke mix kielkow ,do roboty! super kolejny okaz kwiecia!
OdpowiedzUsuńPff! a moje amarylisy ani drgną... Ale ufam, ze w końcu zakwitną i kliwia też ;-)
OdpowiedzUsuńMasz dobrą rękę do kwiatów!
Wniosłam do domu doniczki z prymulkami, które stały od poprzedniej Wielkanocy, przechowały się pod śniegiem, a teraz... mają pączki!
Dzięki Danusiu za przypomnienie - zaraz po pracy wrzucę nasionka do kiełkownicy, ale nie tylko rzeżuchę, ale też rzodkiewkę (uwielbiam!) słonecznika i soczewicę...
Ściskam ciepło!
No niestety Danusiu, na sianie rzeżuszki mnie nie namówisz. Nie cierpię jej zapachu. Wiem, wiem.... zdrowa jak licho, ale już wolę inne chabazie kilogramami wcinać niż wąchać toto...
OdpowiedzUsuńZa to kusisz wiosennym kwieciem i dziś gdyby nie pośpiech i spora porcja zakupów już nabyłabym szafirki.....
Ale... co się odwlecze....
Ściskam :)
Ja akurat jestem "mało botaniczny" ale widzę, że mam tu do czynienia z zawodowcem.
OdpowiedzUsuńPodobno można w skrzynce na parapecie okiennym hodować trawę cytrynową. Czy to prawda?
Ano wróciła, ja się z tego bardzo cieszę, bo jak jest zima, to ma być śnieg i mróz. Mam nadzieję, że już dzisiaj wskoczę w moje narty i pognam w las ku uciesze takich dwóch psich pysków. A propos wiosny moje żonkile w ogródku już wychyliły zielone pędy na to mylące wiosenne słoneczko i teraz się martwię, czy bidulki nie zmarzną :(
OdpowiedzUsuń...witaj Kochana, mi Synek suszy głowę z kiełkami, już kiełkuje nam się druga seria nasionek, tym razem soczewica i nasionka lucerny... rzeżucha czeka w kolejce, ale jej kiełki są "ostre"...pozdrawiam cieplunio.papa
OdpowiedzUsuńDobrze,że do Ciebie zajrzałam to pójdę obejrzeć moje amarylisy. Może też mają pąki?? Ja powoli też zaczynam wiosennie działać bo zamówiłam już nasiona warzyw i kwiatów. Niedługo zacznę siać w skrzynki. Bardzo to lubię. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj Danusiu!
OdpowiedzUsuńPiszesz, że zima, a u Ciebie jakby na przekór bardzo wiosennie;-)
Dzięki za przypomnienie o istnieniu rzeżuchy!
Uwielbiam ją, a jakoś dziwnie wyleciała mi z głowy...
W ogóle ostatnimi czasy cały czas mam ochotę na zieleninę, kiełki jakieś za mną bez przerwy łażą i inne sałaty;-)))
To ani chybi znak, że wiosna zbliża się wielkimi krokami!
Buziaki ślę.
Piękny ten amarylis, mój nie chce zakwitnąć już drugi rok. Pewnie coś z nim zle postępuję.
OdpowiedzUsuńA rzeżuszkę chętnie wysieję - przypomniałaś mi, uwielbiam zielone, cebulkę na parapetach mam całą zimę :)
Pozdrawiam serdecznie
Jak tu wiosennie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńHiacynt u mnie jeszcze na balkonie pod choinką schowany. A nasionka zostały mi z Wielkanocy ( sprawdzę tylko datę ) i zaraz wysiewam :)
Pozdrawiam serdecznie
Jak dobrze, że jest ktoś taki jak Ty Danusi,zupełnie zapomniałam o sianiu zieleniny, a jeszcze nie tak dawno, całą zimę miałam ją na parapecie. Zapach rzeżuchy nie najlepszy, ale lubię jej ostry smak.
OdpowiedzUsuńA kwiaty cudnie wiosenne, aż pycho się do nich śmieje.Pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję że przypomniałaś mi że też mam jeżyka!
OdpowiedzUsuńUwielbiam do Ciebie zaglądać Danusiu, zawsze można wspaniałej kawki się napić ;) /ekspres z postu poniżej rewelacja!/ i nacieszyć oczy pięknymi kwiatami...mimo, iż za oknem znów zima, w domku masz prawdziwą wiosnę :)
OdpowiedzUsuńcieszę się ogromnie,że odkryłam Twojego bloga, to taki promyczek w e-świecie .Buziak
OdpowiedzUsuńNo ,tak- brakuje słońca i światła-może jak spadnie snieg będzie jasniej.Kwiaty bardzo ładne i pomysł rzeżuszkowy bardzo zacny.pozdrawiam z otchłani katarowego amoku.
OdpowiedzUsuńWiesz co zupełnie mi wyleciało z głowy aby posadzić rzeżuchę!!!Dzięki Kochana!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNiestety i u mnie zima powróciła. Też ratuję się kupionymi hiacyntami i zapachowymi świeczkami. Widzę Danusiu na Twoim zdjęciu głównym moich ulubionych autorów!Uwielbiam rzeżuchę, choć zapachu, kiedy zaczyna rosnąć też nie lubię.Pozdrawiam wciąż zimowo.Dziękuję, że do mnie zajrzałaś.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przypomniałaś o tej zielonej witaminie. Muszę kupić nasiona i wysiać. Moi domownicy nie lubią pietruszki, ale na szczęście zajadają chętnie rzeżuchę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam otoczoną kwiatami
Tomaszowa:)
A mój amarylis przekwitł. Rzeżuchę faktycznie czas zasiać, a na sezon przeziębieniowy polecam jeszcze czosnek i miodzik. Dziękuję, że wpadasz do mnie. Na przyszłość - serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie, a pomysł z rzeżuchą wart odgapienia, jeżyk też;)
OdpowiedzUsuńoj tak parapetowy ogródek mniam:))musze tylko poszukac podstawke:))
OdpowiedzUsuńU Ciebie i zdrowo i kwiatowo. Bardzo lubię kwiat amarylisa. U siebie nie mam do niego cierpliwości. Krótko ale pięknie kwitnie i potem zostaje cebula którą trzeba zasuszyć, no i potem o niej zapominam. Rzeżuchę muszę zasiać, jak większość nie lubię jej zapachu,ale ma mnóstwo potasu i żelaza i dlatego za tydzień będziemy już zajadać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tą rzeżuchą to dobry pomysł Danusiu. Ja ostatnio namiętnie kupuję rośliny do domu. U Ciebie widzę wszystko kwitnie :-)
OdpowiedzUsuńWitaj,przejrzałam twój blog masz piękny ogród ja dopiero zaczynam przygodę w ogrodzie...moje hiacynty już przekwitają,a amaralis wypuszcza listki...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że mi przypomniałaś o rzeżusze, bo moje dzieci są bardzo rzeżuchowe ( co inne mamy dziwi), domagają się same, aby to posypać zupę, to kanapkę itd.
OdpowiedzUsuńMój tegoroczny amarylis miał krótki żywot. Po jakimś tygodniu kwitnienia, mój małż niechcący złamał kwiatka. Nie mogłam tego przeżyć, myślałam, że go uduszę, ale stwierdziłam , że nie chcę być wdową.
Cudowne kwiaty az miło się patrzy. Dziękuję Danusiu, że przypomniałas mi o rzeżuszce. to rzeczywiście dobre źródło witaminek. Musze jutro kupić nasiona bo nie mam. Rozejrzę się tez za taka podstawką.
OdpowiedzUsuń