Witam w ten piękny wrześniowy dzień. Długo mnie nie było w blogowym świecie bo w wakacje dużo się działo w Ściborówce. Teraz będę starała się na bieżąco publikować co u nas słychać . Tak jak pisałam ostatnio, wiosenna kwarantanna zmusił nas do pozostania w domu, a co za tym idzie mieliśmy dużo czasu na porządki na strychach i w piwnicach. Jakie skarby znalazłam ja ;-)) zaraz się będę chwalić .
Moja teściowa zmarła kilkanaście lat temu . Od tej pory nie było czasu aby zrobić przegląd strychu na starym domu. W tym roku okazja się nadarzyła i znalazłam tam kilka skarbów. Nowiutki prosto ze sklepu;-) (zapakowany oryginalnie ) prodiż
I jak to ja zaraz musiałam spróbować go uruchomić. Na pierwszy ogień poszło ciasto ucierane z jabłkami.
Wyszło znakomicie
Drugim razem upiekłam szarlotkę. Wyszła super choć z jabłkami przesadziłam i trochę podlały mi spód. Ale się zjadło;-))) Pieczenie w tym garnku nie jest takie proste. Nie ma wskaźnika temperatury, ani termoobiegu, ale nasze mamy jakoś sobie radziły i to całkiem nieźle
Aby Wam udowodnić ze prodiż ma już swoje lata i piecze znakomicie zrobiłam zdjęcie karcie gwarancyjnej z 1988r ;-)
Życzę miłego tygodnia
Dana